Wróć do aktualności

DRAWSKO HARDCORE – ATV JANOSIK NA COLUMNA MEDICA RAJD SAFARI

Kategoria: Sponsoring
Data dodania: 11.06.2018

Poligon drawski ma różne oblicza. Po dość łagodnym i przyjaznym obliczu, jakie zawodnicy oglądali podczas Columna Medica Baja Drawsko, przyszedł czas na poznanie zupełnie innego, hardkorowego oblicza. Z założenia bowiem rozgrywana tu kolejna runda Rajdowych Mistrzostw i Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych oraz Pucharu Polski w Rajdach Baja – Columna Medica Rajd Safari – miała być bardziej offroadowa, a zatem również trudniejsza. „Janosikom” w to graj, bo za miesiąc zmierzą się tu w jeszcze bardziej hardkorowym rajdzie – Breslau Poland. Safari było więc dla nich świetną okazją do treningu przed tym rajdem i na tym skupili się bardziej niż na wynikach. Mimo to udało im się wywalczyć 3 puchary – za 3. miejsce w Q4 dla Remika Kusego, 3. miejsce dla Firmy Blachotrapez w klasyfikacji sponsorskiej oraz wspólnie z kolegami z Grupy 4x4 za 1. miejsce w klasyfikacji klubowej. Columna Medica Rajd Safari miał w menu 7-kilometrowy prolog w piątek oraz dwukrotnie pokonywany 107-kilometrowy oes w sobotę. Na trasie na zawodników czekały niespodzianki terenowe – triale, piaszczyste zjazdy i podjazdy, przejazdy przez wodę oraz tradycyjne szybkie piaszczyste partie i kręte leśne ścieżki. Jak na Drawsko przystało, zawodnicy musieli tu bardzo czujnie nawigować. Teoretycznie motocykliści i quadowcy mieli pod tym względem nieco ułatwione zadanie, bo wyjątkowo startowali za samochodami, ale ślady założone przez auta nierzadko były mylące. Z tymi „atrakcjami” ATV Janosik zmierzył się w pełnym składzie – Remik Kusy, Piotrek Ceklarz, Andrzej Pieron, Marcin Talaga i Janek Stolarczyk. Wspierali ich koledzy z Grupy 4x4 – Maciej Markiewicz, Marcin Chudziński i Kamil Baszczyński oraz motocyklista Michał Latoch, z którymi wspólnie walczyli o punkty w klasyfikacji klubowej. Wyniki prologu wyglądały bardzo obiecująco dla „Janosików”, którzy opanowali czołowe lokaty – najszybszy był tu Remik Kusy, 2. miejsce zajął Piotrek Ceklarz, 3. był Andrzej Pieron, 4. czas należał do Janka Stolarczyka, a 6. był Marcin Talaga. Sytuacja się mocno zmieniła na pierwszym z sobotnich oesów, choć wpływ na to miały chyba nie tylko wyczyny zawodników, ale także jakieś tajemne moce zakłócające łączność z Wszechświatem, tudzież amerykańskie wojsko, które w jakichś kolosalnych ilościach pojawiło się na poligonie. Cokolwiek to było, dało oesowe zwycięstwo Radkowi Lindnerowi z Łódzkiego Klubu Offroadowego, zaś „Janosików” zepchnęło na dalsze pozycje. Spośród nich najlepszym czasem popisał się Piotrek Ceklarz, który w klasyfikacji oesu znalazł się na 5. miejscu. 6. miejsce należało do Remika Kusego, 7. do Janka Stolarczyka, 10. do Marcina Talagi, zaś obarczony 15-minutową karą za błądzenie Andrzej Pieron znalazł się na 12. pozycji. Jeszcze inaczej wyglądały wyniki drugiego przejazdu sobotniego oesu. Ten oes na swoje konto zapisał Marcin Bożałek z ŁKO, ale tuż za nim, na 2. miejscu, znalazł się Remik Kusy. Na 4. miejscu uplasował się Andrzej Pieron, Janek Stolarczyk zajął 8. miejsce, a Piotrek Ceklarz zameldował się z 10. czasem. Do mety niestety nie dotarł Marcin Talaga, który wyraźnie miał za dużo pary w swoich niedźwiedzich łapach, bo została mu w nich kolumna kierownicza ;) - Pomimo przegranej walki z quadem i nie ukończenia rajdu, to i tak były to dla mnie fajne zawody. Pomimo gęstego kurzu, jechało się bardzo ciekawie, gdyż tym razem pojawiły sie na trasie podjazdy, zjazdy, odcinki trialowe i małe przeprawy. Myślę, że był to dla mnie dobry trening przed zbliżającymi się zawodami Breslau  - mówi Marcin Talaga. Nieukończenie oesu jednak niestety spowodowało niesklasyfikowanie Marcina w rajdzie. To nie był też udany rajd dla Andrzeja Pierona, który zakończył go na 11. miejscu. Były „Miś Polski” zamienił się w kota i chadzał własnymi ścieżkami, niekoniecznie zgodnymi z trasami wyznaczonymi w roadbooku. - Takie są rajdy - kto się spieszy, ten popełnia błędy. Odbijemy na następnej edycji - zapowiada Andrzej Pieron. Po dobrze przejechanych dwóch pierwszych oesach, na trzecim Piotrek Ceklarz postanowił oszczędzać sprzęt i swoją tajną broń w postaci
 
sztucznej nogi, co finalnie skutkowało 8. miejscem w rajdzie. No co, czasami trzeba odpocząć ;) Odpoczywanie nie leży natomiast w naturze Janka Stolarczyka – on szczególnie ciężko pracował nad nawigacją, pilnie kolorując roadbooki pod czujnym okiem bardziej doświadczonych kolegów. Ta nauka nie poszła w las, bo Janek też nie poszedł w las – nawigował bezbłędnie, co w połączeniu z dobrym tempem dało mu dobre 7. miejsce. Janek zatem z rajdu na rajd się rozpędza. - Po dobrym prologu wszystko szło i zapowiadało się
dobrze, nie popełniałem dużych błędów nawigacyjnych, lecz niestety moja Renia zaczęła szwankować. Po próbie napraw w parku serwisowym udało się wyruszyć do drugiego os, ale niestety sprzęt dalej szwankował, co skutkowało rozkojarzeniem i wywrotką na 80
kilometrze. Udało mi się jednak pozbierać, uruchomić quada i dotrzeć do mety rajdu, z czego jestem bardzo zadowolony:) – opowiada Janek Stolarczyk. Z kolei Remik Kusy na ostatnim oesie nieco odrobił to, co zabrały mu tajemne moce tudzież Amerykanie na OS2, dzięki czemu rzutem na taśmę udało mu się wskoczyć na podium. W przeciwieństwie do Columna Medica Baja Drawsko był to najniższy, nie najwyższy stopień podium, ale podium to podium, kto by tam się spierał o stopień. A wraz z podium kolejne punkciki pyk! i są na koncie Remika, stawiając go nadal w roli faworyta całego cyklu PPRB. No i kolejny pucharek do kolekcji. - Tak , na porannym oesie coś było nie tak. Może były to tajemnicze moce, może wpływ sił armii amerykańskiej lub przesadzona ilość karczku z grilla zalanego delikatnie Jackiem Danielsem poprzedniego wieczoru. A tak serio, to skręciłem w jedną ścieżkę za wcześnie, właściwa była 20 metrów dalej . Przejechałem trochę w niewłaściwą stronę i tak mi się pokręciło w głowie, że minęło aż 7 minut, zanim znalazłem się ponownie na właściwej trasie i w swoim rytmie jazdy . Kolejny OS pokonałem za to w pięknym tempie i pozwoliło mi to powrócić na podium. Podsumowując, zaliczam rajd do bardzo udanych i widzę, że z każdym kolejnym nabieram coraz większych prędkości  - komentuje Remik Kusy. Nie tylko Remikowi wpadł pucharek – ponownie chłopaki wywalczyli trofeum dla swojego Sponsora, Firmy Blachotrapez, za 3. miejsce w klasyfikacji sponsorskiej. Komplet pucharków uzupełniła nagroda za zwycięstwo w klasyfikacji klubowej dla Grupy 4x4, w którym oprócz „Janosików” swój udział mieli Maciek Markiewicz, Marcin Chudziński, Kamil Baszczyński i adoptowany przez „Janosików” motocyklista Michał Latoch. Puchary we wszystkich trzech możliwych klasyfikacjach to świetny wynik, jak na hardkorowy rajd treningowy. Sam trening przed rajdem Breslau Poland zatem także wypadł pomyślnie – chłopaki przetestowali zarówno siebie (zwłaszcza nawigacyjnie Janek), jak i sprzęty (zwłaszcza Marcin mocno przetestował swojego quada). Mogą więc już się zacząć pakować na Breslau, który rusza już za miesiąc, 30. czerwca. Tam panowie powalczą z jeszcze bardziej hardkorowym obliczem Poligonu Drawskiego. Do walki w Pucharze Polski w Rajdach Baja powrócą zaś kolejny miesiąc później, 3. sierpnia, rywalizując w rozgrywanym w centralnej Polsce Polskim Safari.

Komentarze
Jesteśmy częścią Grupy Blachotrapez
Grupa Blachotrapez
logo-blachotrapez
logo-btrsystems
logo-krop
logo-revoltenergy
pbc-panels
logo-pvex
logo-gard
logo-pbc
Preferencje plików cookie
Szanowni Państwo, nasz serwis stosuje pliki Cookies aby zapewnić jego prawidłowe działanie. Możecie określić warunki przechowywania lub dostępu do plików Cookies klikając przycisk Ustawienia. Zalecamy zapoznanie się z klauzulą informacyjną RODO.
Preferencje plików cookie
Wykorzystanie plików cookie

Szanowni Państwo, nasz serwis stosuje pliki Cookies aby zapewnić jego prawidłowe działanie. Możecie określić warunki przechowywania lub dostępu do plików Cookies. Zalecamy zapoznanie się z klauzulą informacyjną RODO.

Więcej informacji

W przypadku jakichkolwiek pytań dotyczących naszej polityki dotyczącej plików cookie prosimy o kontakt.